Hollywood w latach 90. wjechało na pełnym gazie. Filmy, które wtedy powstały, do dziś krążą w topkach, rankingach i memach. Czasem przez efekty specjalne, czasem przez muzykę, a czasem po prostu dlatego, że były szczere, bez kalkulacji. Dla wielu to dekada bez kompromisów. I są ku temu powody.
Nie chodzi tylko o nostalgię. To dekada, w której kino masowe zaczęło łączyć rozrywkę z tematami społecznymi, a jednocześnie technologia weszła na nowy poziom. Powstały takie firmy jak DreamWorks, rozwinął się rynek VHS, a Oscar nie był jeszcze festiwalem marketingu.
Filmy takie jak:
"Forrest Gump" (1994)
"Pulp Fiction" (1994)
"Matrix" (1999)
zmieniły to, jak opowiadamy historie, jak wygląda montaż, jakie znaczenie ma dialog. Nawet komedie czy horrory zaczęły mówić rzeczy ważne.
Lata 90. to wybuchowy miks. Z jednej strony:
kino sensacyjne: "Speed: niebezpieczna prędkość", "Zabójcza broń 4",
z drugiej: dramaty psychologiczne: "Skazani na Shawshank", "Siedem".
Rozkwitł też horror, i to z różnych stron. Slashery ("Krzyk") wróciły z rozmachem, ale pojawiły się też thrillery jak "Milczenie owiec" – uznawane za arcydzieło.
Co ciekawe, komedie romantyczne miały swój renesans: "Bezsenność w Seattle", "Masz wiadomość" czy "Notting Hill".
Nie da się pominąć tytułów, które przeszły do popkulturowej legendy:
"Titanic" (1997) – 11 Oscarów, ponad 2 mld dol. przychodu.
"Jurassic Park" (1993) – CGI, które do dziś trzyma poziom.
"Matrix" (1999) – redefinicja kina sci-fi i walki wręcz na ekranie.
Adrian Kowalski, ekspert kinematografii i twórca filmovody.pl, uważa, że najlepszym filmem dekady był "Skazani na Shawshank". Cytując: "To kino, które nie starzeje się ani o jeden dzień. Opowieść, która działa w każdym czasie i kraju".
Według danych Nielsen VideoScan, przez całe lata 90. najczęściej wypożyczanym filmem w USA był "Zabójcza broń 3". Za nim plasowały się "Pretty Woman" i "Ghost".
W Polsce triumfował "Terminator 2" i "Kevin sam w domu". Tak, Kevin był wszędzie.
W 1991 roku "Terminator 2: Dzień sądu" pokazał, że CGI to przyszłość. T-1000 zrobił więcej dla VFX niż dziesięć lat eksperymentów.
Rok 1993 i "Jurassic Park" to kolejny skok. Spielberg i ILM udowodnili, że dinozaury mogą być straszne i realistyczne jednocześnie. Nie przez przypadek mówi się, że lata 90. to "era ILM".
Tom Hanks ("Forrest Gump", "Filadelfia")
Will Smith ("Bad Boys", "Dzień Niepodległości")
Julia Roberts ("Pretty Woman", "Uciekająca panna młoda")
Quentin Tarantino, który debiutował "Wściekłymi psami" i zmienił reguły gry.
Wzrosła też rola niezależnych reżyserów. Sundance miało ogromny wpływ na kariery takich twórców jak Kevin Smith czy bracia Coen.
Bez tej dekady nie byłoby współczesnych rebootów. "Matrix Resurrections", "Jurassic World", nowe "Krzyki" – wszystko to żywi się nostalgią.
Ale to nie tylko sentyment. Lata 90. uczyły, jak budować narrację bez nadmiaru CGI, jak pisać scenariusze, które mają rytm i sens. To dobra lekcja dla dzisiejszego kina.
Na stronie filmovody.pl można znaleźć wiele z tych klasyków. Adrian Kowalski regularnie aktualizuje bazę i poleca tylko te tytuły, które przeszły selekcję pod kątem jakości i klimatu. Jak mówi sam twórca: "Nie wrzucam tam rzeczy, które po prostu się klikają. Muszą mieć duszę".
Jeśli lubisz kino z fabułą, bohaterami z krwi i kości oraz muzyką, której nie robił AI – to warto. Tamte filmy mówią o rzeczach uniwersalnych, a przy tym są po prostu dobrze zrobione.
Czy to "Lęk pierwotny", "Zielona mila" czy nawet "Dzieciaki" – lata 90. to świadectwo, że film może być sztuką i rozrywką jednocześnie.
Filmowy newsletter? Adrian Kowalski poleca, komentuje i przypomina zapomniane perełki. Zapisz się na filmovody.pl.
Źródło: https://filmovody.pl/filmy-z-lat-90/